czwartek, 15 marca 2012

"I poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi". Kilka myśli...



W Ewangelii Jana 8, 31:36 jest napisane :

"Mówił więc Jezus do Żydów, którzy uwierzyli w niego: Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie. I poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi. Odpowiedzieli mu: Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy u nikogo w niewoli. Jakże możesz mówić: Wyswobodzeni będziecie?
Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie pozostaje na zawsze, lecz syn pozostaje na zawsze. Jeżeli Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie".


Kiedy miałem 15 lat. Moja kochana mama zaprosiła mnie na spotkanie do kościoła protestanckiego. Gdzie pewien pastor dzielił się w niezwykle prosty sposób tym jak Bóg zmienił jego życie i jak ze zdemoralizowanego człowieka zmienił się w praktykującego, nawróconego chrześcijanina. Opowiadał jak jego relacja z rodziną została odnowiona. Jak został uwolniony z alkoholizmu i jak, jego całe życie uległo pozytywnej zmianie. (Ten człowiek do dziś jest pastorem i chodzi z Panem Bogiem).
Bez zastanowienia "oddałem moje życie Jezusowi".
Pomodliłem się na głos z tym, że właśnie człowiekiem i zapragnąłem poznać Jezusa tak jak on sam z pasją o nim opowiadał.

Przez kilka kolejnych lat chodziłem do kościoła regularnie, ale moje życie nie uległo jakiejś większej zmianie. Czytałem biblie, modliłem się, ale prawdziwe nawrócenie nie nastąpiło. Nie chciałem rezygnować z imprez, znajomych, dziewczyn czy muzykowania po knajpach. Tak naprawdę nie chciałem się zmieniać. Było tyle rzeczy, które chciałem spróbować, że odstawiłem pójście za Bogiem na później.

I tak minęło około 4 lat, aż doszedłem do miejsca, gdzie musiałem wybrać. Albo życie z Bogiem na maksa i koniec z udawanym chrześcijaństwem albo podążanie za "swoim ego". Pamiętam jak modliłem się wtedy przed zaśnięciem: "Boże nie chcę być hipokrytą, zmień moje życie. Nie chcę udawać chrześcijanina. Kocham Cię i przepraszam. Amen". Tak mniej więcej wyglądała moja regularna i szczera modlitwa.

Po jakimś czasie Bóg odpowiedział.
Zostałem poproszony przez pewną osobę w moim kościele do zagrania w spektaklu ewangelizacyjnym pt: "Bramy Nieba-Płomienie Piekła". Spektakl ten jest zbiorem różnych scenek, w których to ludzie dokonują życiowego wyboru pójścia za Bogiem albo pójścia w przeciwnym kierunku. Każda scenka kończy się śmiercią i każdy z bohaterów staje przed aniołem trzymającym księgę życia. Następuje podział. Ci, którzy wybrali Jezusa i ich imiona są zapisane w księdze życia idą do nieba. Pozostali którzy odrzucili Boga idą do piekła.
Dla potwierdzenia, że księga życia jest realna wersety z biblii:

"I nie wejdzie do niego nic nieczystego ani nikt, kto czyni obrzydliwość i kłamie, tylko ci, którzy są zapisani w księdze żywota Baranka".
(Obj. 21:27)


"I oddadzą mu pokłon wszyscy mieszkańcy ziemi, każdy, którego imię nie jest od założenia świata zapisane w księdze żywota Baranka, który został zabity".(Obj.13:8)

"Zwycięzca zostanie przyobleczony w szaty białe, i nie wymażę imienia jego z księgi żywota, i wyznam imię jego przed moim Ojcem i przed jego aniołami". (Obj. 3:5)

Spektakl jest niezwykle efektowny z dużą ilością stroboskopów i mocnej muzyki.
Już w trakcie oglądania ludzie zastanawiają się czy iść za Bogiem czy nie. Zagranie w tym było dla mnie trudnym wyborem. Spektakl ten miał być wystawiany w moim mieście Lubinie przez kilka dni w największej sali teatralnej liczącej kilkaset miejsc. Wiedziałem, że jest to dla mnie konfrontacja z samym sobą. Walczyłem z myślami i postanowiłem, że nie zaprę się Chrystusa i wystąpię w nim po mimo wszystko.

Zaprosiłem cała klasę z technikum, kumpli z podwórka, rodzinę i znajomych. Praktycznie każdego kogo mogłem. Wiedziałem, że nie mam wyjścia jeśli chcę na serio pójść za Jezusem. Bóg posłużył się mną. Od tego momentu moje życie zaczęło się zmieniać. Musiałem badać i pilnować swoje serce. Widziałem, że jeśli będę udawał chrześcijanina to ludzie to szybko dostrzegą i będą mnie traktować tak jak tego nie chciałem. Najgorsze, że wiedziałem też, że jakiekolwiek dwulicowe podejście będzie szybko zdemaskowane i odebrane tak, że nie ja, lecz to Jezus będzie wyśmiany. Wiedziałem, że nie było wyjścia na wymówki.

Te osoby, które przyszły zobaczyć ten spektakl były pod wielkim wrażeniem. Mnóstwo ludzi oddawało swoje serca Bogu. Ci, których zaprosiłem zadawali mi pytania co się stało, że w nim zagrałem? Czy kocham Jezusa na serio tak jak w tej roli, którą grałem? Muszę przyznać, że bohater w którego się wcieliłem był największym szczęściarzem na świecie. Po dobrej i krótkiej pogawędce z kumplem na budowie pomodliłem się szczerze o przyjęcie Jezusa do swojego serca. Ściana, którą właśnie skończyliśmy budować zawala się na nas i obaj trafiamy.. gdzie?? do NIEBA!!!!!! Alleluja:)

Następne moje lata życia z Bogiem były etapem nawracania się do Niego. Oddzielania od hipokryzji, od rzeczy o których wiedział tylko Bóg, powierzchownego chrześcijaństwa, "ściemy i innych pielęgnowanych grzeszków". Ściągałem ukryte maski, obnażałem zakamuflowane grzechy, przepraszałem i pokutowałem, wybaczałem i prosiłem o wybaczanie. Czym bardziej szukałem Boga tym bardziej on mnie zmieniał. Czym więcej pragnąłem Go poznać tym bardziej pokazywał mi kim ON dla mnie jest.
Pragnąłem JEGO prawdy, życia w prawdzie i mówienia prawdy! I tak jest do dzisiaj.
Jestem wolnym człowiekiem, ale muszę dbać i pilnować tej wolności. Chcę mięć dobrą i codzienna relacje z Panam Bogiem, choć wcale nie jest zawsze łatwo.

Chrystus powiedział:
"Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie".
(Ew.Jan 14,6)


Myślę, że najtrudniejszą rzeczą do zrobienia dla człowieka jest zmiana swojego życia i praca nad swoim charakterem. Dzięki Jezusowi, ten proces nawrócenia następuje w realny sposób. To trwa jakiś czas i dla każdego jest to inny proces. Ilekolwiek i jakkolwiek by to nie trwało jeśli szczerze szukamy Pana Boga to On ZAWSZE daje się nam znaleźć, pomaga zmieniać i to przynosi wyswobodzenie.

"Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko! Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje, i do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu".
(Iz 55,6-7)


Prawda jest przeciwieństwem kłamstwa, obłudy, nieprawości, fałszywej pobożności czy jakiegoś innego jawnego lub ukrytego grzechu.

"Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie. i naśladuje mnie! Kto bowiem chce zachować dusze swoją, straci ją, kto zaś straci duszę swoją dla mnie ten, ten ją zachowa.
Bo cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, jeśli siebie samego zatraci lub szkodę poniesie. Kto bowiem wstydzi się mnie i moich słów, tego i Syn Człowieczy
wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale swojej i Ojca, i aniołów świętych".
(Łk 9,23-27)


Muszę codziennie pilnować swojego serca, moich motywacji, muszę dbać bym żył każdego dnia z wolnym sercem i zadowoleniem, tak, żeby Bogu podobało się moje życie.
W prawdzie nie może być kłamstwa. Tak jak w światłości nie może być ciemności.

"Owocem światłości jest wszelka dobroć i sprawiedliwość, i prawda".
(Efez. 5,9)


"Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, zdąża do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego są dokonane w Bogu".
(Ew.Jan 3, 21)


Biblia-Słowo Prawdy jest listem pełnym miłości od Taty do swojego dziecka do Ciebie i do mnie.
Jeżeli ufamy Bogu to robimy to do czego nas zachęca. Po co? Bo wiemy, że Tata chce dobrze dla nas. Dlaczego? Bo nas kocha! Jak?
Bezgranicznie, PRAWDZIWIE i na zawsze.

Rafi.