środa, 13 listopada 2013

"Dzień 3 - Nowo poznane osoby, okradziono mnie, uwolnienie miłości, spotkanie z prorokiem Izralem, dostałem to co skradziono " Wspomnienia z Izraela


Dzień zaczęliśmy razem z Darkiem od zawieszenia polskiej flagi na balkonie, która uszyła mi Ola jeszcze w Dublinie. Flaga zawisła w naszym pokoju na 9 piętrze. Było ją widać doskonale z dalekiej odległości.  Razem z Darkiem ruszyliśmy na kolejne pyszne śniadanie. Po śniadaniu większość Polaków z naszego hotelu - Jerusalem Gardens postanowiła po wygrzewać się trochę w słońcu na otwartym basenie.

Mogłem się zrelaksować i kompletne zapomnieć o irlandzkiej zimnej i deszczowej pogodzie. Poniżej moi ulubieni nowożeńcy z Wrocławia - Oliwia i Dawid, których miałem okazję poznać pierwszego dnia wycieczki. Od razu ich polubiłem bardzo.


Poznałem też fajną parę Izraelczyków, którzy przyjechali do hotelu na kilka dni. Mieliśmy ciekawą i miłą rozmowę. Dziewczyna, której imienia nie pamiętam powiedziała mi, że pracuje w armii izraelskiej i że ma 19 lat. Dowiedziałem się, że służba wojskowa w Izraelu jest obowiązkowa i trwa zazwyczaj 3 lata.

Wielokrotnie mogłem później oglądać uzbrojone po zęby umundurowane służby obronne, żołnierzy, straż graniczną czy nawet ochronę w naszym hotelu z bronią na ostrą amunicję ( karabiny typu M45, czy ręczną broń typu Magnum ). To powoduje w mojej opinii generalną i stałą ochronę siebie jak i państwa.

Czy to dobre? Na pewno taka postawa wywołuje w każdym przypuszczalnym agresorze strach i dogłębne przemyślenie czy warto atakować, tak broniącego się obywatela czy państwa.


Poznałem się lepiej też z Jamilem z Kalisza. Długo sobie mogliśmy fajnie pogawędzić. W czasie rozmowy z tym panem niezwykle wzrosła moja wiara w trakcie dzielenia się swoimi świadectwami tego co Bóg czyni w naszym życiu. Jego przykład i świadectwa nie zwykle mnie wzruszyły.

Po tym uniesieniu ruszyłem do swojego pokoju 922.
Po wejściu od razu zauważyłem, że moja kosmetyczka, która leżała na biurku pod lustrem była otwarta. Pamiętam, że przed wyjściem zamykałem ją, żeby nikt nie zauważył portfela w środku.
Zajrzałem do portfela i nie wierzyłem. 200 dolarów, pieniędzy, które miałem z ofiar z kościoła na błogosławienie ludzi w Izraelu i moje 50 dolarów z drugiej przegrody w portfelu zniknęły.

Okradziono mnie. Była to wyrafinowana kradzież.
Ktoś miał czas żeby przemyśleć ile wsiąść, żebym od razu może na to nie wpadł. Moje przepuszczenia padły na dwóch sprzątaczy z hotelu.

Darek był w tym czasie w łazience. Darek powiedział mi, że zanim zjawiła się obsługa sprzątająca został poproszony przez jednego z dwóch sprzątaczy by opuścić pokój. Trwało to może 30 minut, kiedy Darka nie było w pokoju.
Udałem się niezwłocznie na recepcje hotelową z moim portfelem w ręku. Pokazałem i wyjaśniłem co przed chwilą zaszło. Zapewniono mnie, że kamery, która są w korytarzach w hotelu zostaną dobrze sprawdzone.
Nie schowałem portfela do sejfu będąc trochę za pewnym, że nikt mnie nie nieokradanie.

Był to przełomowy moment dla mnie w Izraelu. Od tego momentu zaczęły się cuda.
Podzieliłem się ta sytuacja z różnymi osobami z naszej grupy. Modliłem się, żeby diabeł oddał podwójnie to co ukradł według fragmentu z biblii. Modliłem się słowami z 2 Księgi Mojżeszowej, rozdział 22, wersety 1 i 4 przeciwko złodziejowi.

"Jeżeli ktoś ukradnie wolu lub owce, a potem je zarżnie lub sprzeda, odda pięć wołów za wołu, a cztery owce za owce".
"Jeżeli w jego posiadaniu znaleziono coś, co skradł, czy to wołu, czy jagnię jeszcze żywe winien zapłacić podwójnie".


Były też osoby z większą wiarą od mojej, gdy modliły się przy mnie by diabeł oddał to co mi ukradł siedem razy. Wiedziałem, że jestem odpowiedzialny za te pieniądze. Zwłaszcza kościelną sumę, która była mi powierzona.

Było mi przykro, że tak się stało. Czułem też, że powinienem mimo to pójść na ulice i zrobić to o czym marzyłem przed przylotem. Po uwielbiać Pana Boga z Polską flagą: Poland loves Israel.

Miałem też wsparcie. Po przeciwnej stronie siedzieli i czuwali: Darek, Ula, Jola i Ania. Nie byłem pewien jakiej reakcji mogę się spodziewać. Wiedziałem natomiast, że muszę uwielbiać w tym miejscu Pana Boga.
Rozwiesiłem flagą na balustradzie przy Cytadeli Dawida w Starym Mieście i zacząłem śpiewać swoje i nie swoje piosenki po angielsku i po polsku. W czasie tego grania, Bóg wlewał mi w serce ogromną miłość do przechodniów. Teksty piosenek były o miłości do Boga, Jezusa. Ludzie przysłuchiwali się z okien kamienic. Reakcje ludzi no to co robiłem były niezwykle pozytywne. Podchodzili do mnie przechodnie z różnych krajów i rozmawiali. Poznałem pierwszego dnia między innymi 3 osoby z chrześcijańskiej ambasady z Jerozolimy, pastora z Meksyku, Niemców, różne osoby z Polski.  Reakcje ludzi były bardzo sympatyczne.
Czułem jak Bóg kocha to miasto, jak uwalniana jest radość, wolność i życie. Kilka razy mówiłem głośno do ludzi, że Bóg ich kocha i kocha to miasto, że jestem Polakiem mieszkającym w Irlandii, który jest tu by powiedzieć, że Polska kocha Izrael.

Chodnik na którym stałem był miejscem łączącym chrześcijańską dzielnice z ormiańską i żydowską. Na przeciw mnie stały szwedzka szkoła biblijna. Po prawej na wprost było bardzo ruchliwe przejście do dzielnicy arabskiej.


Po około godzinnym graniu. Ruszyliśmy razem z Darkiem, Ula, Jolą i Anią do hotelu na kolację a później do naszej sali spotkań na godzinę 18:00 w Clal building, który jest poniżej.

 


Razem z nami Polakami, była grupa kilkunastu Niemców. Oprócz nas na to spotkanie został zaproszony prorok Izrael ( stojący na środku na zdjęciu ). Izrael urodził się i wychował w Izraelu. Nie wiem czy to jest jego prawdziwe imię. Tak go wszyscy nazywaliśmy. Jego rodzina pochodziła z Krakowa, gdzie została w większej części wymordowana w czasie holokaustu.

Dowiedziałem się też później, że córka Izraela zginęła w zamachu bombowym w autobusie, w którym jechała niedaleko od Clal building.
Izrael to niezwykły człowiek. Robił i robi to co Pan Bóg do niego mówi w każdym tego słowa znaczeniu.
Kilka lat tamu w tym samym budynku przyszedł by spotkać Pastora Jurka Rycharskiego i innych Polaków, którzy z tego co pamiętam byli w Izraelu pierwszy raz. Izrael miał na głowie Polską czapeczkę. Podzielił się proroczym słowem do nieznanych mu w tedy ludzi. Jurek powiedział mi osobiście, że było to słowo od Pana Boga i bardzo zachęciło go do kontynuowania całodobowego i siedmiodniowego uwielbienia w czasie Święta Namiotów - Sukkot.

Izrael na naszym spotkaniu powiedział wiele ciekawych rzeczy. To co mnie dotykało i co się stało. Prorok Izrael powiedział coś takiego: Nie jestem w stanie pomodlić się każdym z was. Nie oczekujcie, że będę się o Was modlił. Wyciągnijcie swoje ręce do Jezusa, który jest w niebie i powiedźcie Bogu czego oczekujecie. Co chcecie aby Wam uczynił w czasie Święta Namiotów. Modliłem się bardzo szczerze pragnąć doświadczać Bożej obecności cudów i znaków, intymnej Bożej obecności, przełomów w moim życiu.

Pieniądze od ludzi na ulicy (2 dni później):
 Postanowiłem po uwielbiać Pana Boga w starym mieście pod cytadelą Dawida - tam gdzie wcześniej.
Był to trochę trudny czas, jeśli chodzi o granie na ulicy. Nie mogłem się za bardzo "przebić" przez pierwsze kilkanaście minut. Czułem zmaganie i trud, na ulicy było znacznie głośniej niż poprzednio. Zaczęłam się modlić na głos kiedy grałem na gitarze, by Jezus przegonił to co nie pozwalało mi w wolności i radości uwielbiać Jego imię. Po jakimś czasie zobaczyłem moich współtowarzyszy Jolę, Darka i Ulę jak siedzą na przeciw mnie i wspierają mnie duchowo.

W czasie grania lub raczej jak kończyłem śpiewać piosenki podchodziły do mnie różne osoby by porozmawiać. Jedna z nich podeszła i wręczyła mi 50E. Za chwilę inna kobieta z Holandii podeszła i poprosiła o modlitwę. Zawołałem Ulę i razem pomodliliśmy się o pewne życiowe problemy, które ta pani miała by Bóg pomógł je rozwiązać. Po jakimś czasie skończyłem wywyższać Boga i ogłaszać Bożą miłość dla Jeruzalem. Poszedłem do pobliskiej kawiarni napić się mrożonej kawy. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu Ula wręczyła mi kolejne 50E od tej samej pani z Holandii o którą się właśnie modliliśmy. Nie były to absolutnie pieniądze za modlitwę. Ta kobieta poczuła, żeby przekazać mi tą sumę przez Ulę obawiając się, że mogę tych pieniędzy nie wsiąść.
Wyszedłem z kawiarni  usiadłem pod ścianą i się rozpłakałem.
Bóg wie kiedy zadziałać i jak dotknąć człowieka! :)

3 dni później:
Zadzwonił do mnie hotelowy telefon, kiedy byłem w pokoju. Usłyszałem głos w słuchawce, managera hotelu, który się przedstwił. Opowiedziałem mu co się dokładnie wydarzyło i jak zostałem okradziony.
Manager poprosił mnie, żeby zszedł na dół na recepcje z moją kartą płatniczą na którą to hotel przelał mi
250 dolarów. Dokładnie tyle ile zostało skradzione z mojego portfela.


PRAISE the LORD!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz